Autor: Niezupełnie określony pan... Q.
Adres: http://z-piwnicy.blogspot.com
Oceniająca: Cedricellina.
Pierwsze wrażenie:
Cóż, adres całkiem przyciągający, gdy tylko go przeczytałam, pomyślałam 'o tak, na sto procent to będzie jakieś dobre opowiadanie'. Wchodząc na bloga troszkę się rozczarowałam, a nawet nie wiem, czy nie trochę bardzo. Blog dotyczy... recenzji kiepskich książek. Najpierw byłam źle nastawiona do tego 'tworu', gdyż przeczytałam, o czym pisze bardzo anonimowy pan Q, cytuję,
'Przede wszystkim debiutantów, książki
małych wydawnictw oraz powieści erotyczne. Książki z wątkami
homoerotycznymi. Czasami również mangi i inne komiksy'. Przeraziło mnie to 'homoerotycznymi', jeśli wiecie co mam na myśli, więc pierwsze wrażenie jakoś troszkę... Słabe. No ale cóż, czas zagłębić się w lekturę.
3/5
Szata graficzna:
Powalające kody css, brawo dla szabloniarza, który to stworzył. I bardzo podoba mi się sam nagłówek po lewej, Batman piszący o Supermanie, czyli przykład tego, że pozory mylą. Ładne, przejrzyste menu, krótki opis o panie Q... Jedyne, co mi tutaj nie pasuje to komentarze u góry, tuż pod tytułem posta. Musiałam się tego sporo naszukać... Efekt wizualny bardzo ładny, blog pod względem szablonu wyróżnia się na tle innych.
9/10
Treść:
Krótko, zwięźle i na temat. Od pierwszego akapitu, po kropkę/wykrzyknik/znak zapytania kończący całą wypowiedź. Szczerze, przyznam się, że śmiałam się jak wariatka, czytając przemyślenia pana Q. To było coś, czego od dawna nie widziałam - szczera, momentami bolesna krytyka, której boją się autorzy. Jednak wszystko, co tam przeczytałam, jest w stu procentach prawdziwe.
Zaczynając od początku.
Pełne sarkastycznych i ironicznych zwrotów wstępy zachęcają czytelnika do dalszego zapoznania się z tworem, a raczej tworami, które pokochałam od razu. Są napisane tak do bólu szczerze, że aż mnie to bawi. I przepraszam wszystkich, którzy nie czują tego co ja, ale po prostu co zdanie to śmiech z mojej strony. Nie wiem, czy to zasługa czarnego humoru wplecionego między ogólne streszczanie tak beznadziejnych książek i komiksów czy sam fakt, że ktoś w ogóle zdecydował się wydać coś tak beznadziejnego. W każdym razie, doceniam całą szczerość, którą 'emanuje' każda recenzja i gratuluję autorowi pomysłu na coś takiego.
Każda recenzja wzbogacona jest o cytaty jako punkt odniesienia do tworu oraz obrazki pasujące do reakcji pana Q na dany fragment bądź przedstawienia graficznego książki lub komiksu. Najbardziej w tym wszystkim podoba mi się jednak nie tylko otwartość autora, ale również nowatorski styl pisania, przepleciony językiem naukowo-poetyckim, brawo, mało kto w tych czasach potrafi połączyć obie te rzeczy. Pisząc najpierw o Świętym Potworze Spaghetti potrafi przejść do poematów, za które nie biorą się nawet filozofowie oraz zagadnień naukowych, o których słyszeli tylko naukowcy.
Ale ale!
Nie jest tak różowo, czasami z pośpiechu wynikają błędy. Ja namierzyłam tylko jeden:
'Jest też Paweł, który służy do bycia miłym i nijakim i reszta ekipy, która w
związku z umiarkowaną przystojnością mogą się zachowywać jak przestępcy, a
przynajmniej jak podchmielone dresy.' - może się zachowywać jak przestępcy albo ewentualnie 'którzy w związku z umiarkowaną...'; błąd językowy.
Niemniej jednak nie wpływa to ani troszeczkę na geniusze tego bloga. Dlatego z czystym sercem mogę powiedzieć: KOCHAM TO. Nie wyobrażam sobie wczorajszego dnia niezaczętego od czytania Piwnicy Pana Q, bo tak mocno wyrobiła mi dobry humor, że nawet skurcze menstruacyjne nie były mi straszne.
No, chyba że to zasługa nie bloga, ale tego, że odpisał mi mój mąż.
FINALLY.
Wracając - wszystko pozapinane na ostatni guzik. Czytałam wiele blogów i z recenzjami, i z opowiadaniami, jednak żaden nie był tak perfekcyjnie dokończony jak ten.
Niby wszystko pięknie, idealnie, ale muszę też trochę ponarzekać, bo nie byłabym sobą. Po przeczytaniu wszystkich recenzji zaczynam się zastanawiać, czy szanowny pan Q jest nie tyle do bólu szczery, ale po prostu trochę złośliwy. Przytaczając recenzję Pulsara - przyczepianie się do każdego wyjechania za linię, przedłużenia kreski, niedopatrzenia... A sam Q pisał, cytuję, 'Podobno na narysowanie komiksu autorka miała trzy
miesiące, może to jest powodem ogólnego niechlujstwa', więc odrobina zrozumienia powinna się tu wkraść, jednak autor z uporem maniaka wciska nam, jakim ogromnym gównem jest Pulsar, jednak to jeszcze nic. Prawdziwym ciosem, po którym moja twarz wyglądała jak rozjechany mops z gipsem na wszystkich łapach i pustymi oczodołami, było opisanie Czarnej Walkirii, a dokładniej fanfiction, na którego podstawie powstaje komiks, w przedsmaku recenzji. Cytując:
'Ten fanfik nie
wyżarł mi oczu. On wyżarł mi oczy, zgwałcił w oczodoły, zdekapitował, powiesił
moje flaki na choince, pozawieszał bombki z moich organów, powiązał żyły w
kokardki, wypruł płuca, wykastrował, przemielił kości i używał ich w
charakterze żwirku dla swojego kota.'
Aha? Szczerze, zrobiło mi się po tym tak niedobrze, że aż zwróciłam śniadanie. SERIO. Smacznego wszystkim, którzy czytają tą recenzję JEDZĄC. Ja, gdybym była autorką tego fanfica, mogłabym zgłosić obrazę mienia. Fakt faktem z opisu podanego przez Pana Q, to naprawdę jest Dno przez duże 'D'. Ale podobno dzieło broni się samo za siebie, więc ten komentarz był zbędny. Amen.
28/30 (jeden zabrany za błąd i drugi za
Walkirię)
Oryginalność:
Stuprocentowa. Pierwszy raz natknęłam się na bloga, który nie zajmuje się pisaniem 'cudowna, piękna, genialnie napisana książka' tylko pokazuje światu to wszystko, co nie powinno w ogóle ujrzeć światła dziennego i to, za co autorzy powinni się wstydzić. Gratuluję odwagi, bo ja sama bałabym się napisać cokolwiek podobnego do Piwnicy Pana Q z uwagi na późniejsze kłótnie z autorami.
5/5
Dodatki:
Wszystko, czego dusza zapragnie. Linki, współpraca, recenzje, powieść, spam... Brakuje mi tylko czegoś w rodzaju 'kontakt', bo żeby móc przedyskutować niektóre kwestie z autorem, musiałam pisać do niego w komentarzu, dopiero wtedy otrzymałam maila zwrotnego od pana Q. Wygodne jest też to, że pasek po lewej nie jeździ razem z blogiem, czyli będąc i na górze, i na dole bloga, pasek jest z nami i nie musimy scrollować na samą górę, żeby go znaleźć.
4/5
Punkty od oceniającej:
Łap dwa - jeden za niebanalny pomysł i drugi za... tak po prostu. Blog jest tak perfekcyjny, że aż musiałam go przyznać.
2/3
Ogółem:
51/58
Ocena: w pełni zasłużony
celujący
Na koniec jeszcze tylko uwaga na przyszłość do autora - emotikony nie gryzą, tym bardziej jeśli już ktoś zarzuca ci, że piszesz bardzo smutno. Więcej pogody ducha! :)
Cóż, przyznam, że ta ocena była dla mnie ciężka i dawno się tak nie napracowałam. Mam nadzieję, że nie jest aż tak źle. Miłego dnia! :)
Cedricellina.