środa, 4 września 2013

[5] Ocena bloga http://zaginione-piesni.blogspot.com/

Pierwsze wrażenie:
Adres bardzo zachęcający - przyciągnął mnie do tego bloga, rozbudził iskrę zaciekawienia. Coś jak dać psu powąchać kość. Po prostu aż musi ją mieć. Tak samo ja, po zobaczeniu linka, musiałam zobaczyć, o co takiego może chodzić. No dobra, to klikam. Rozczarowanie? Mało powiedziane. Nie zinterpretujcie mnie źle, ale belka jest co najmniej rozczarowująca. To samo zdanie, które mogłam przeczytać w linku. Droga autorko, nie zrozum mnie źle, ale potrzebujesz jakiegoś chwytliwego cytatu, najlepiej z opowiadania, a z braku laku już znośny byłby cytat z szablonu (love is for children, patrz: Szata graficzna). Nigdy nie powtarzaj zdania z adresu w belce! Ładnie dobrane kolory, od razu pomyślałam: oho! Coś innego niż wszystkie inne opowiadania.
3/5 (belka)

Szata graficzna:
Od razu pokochałam ten szablon. Chuda, piegowata, filigranowa dziewczyna ma rude włosy, czyli idealnie pasuje do opisu Oreute. Włosy postaci na grafice w tle cudownie zlewają się z płomieniami, w dodatku ten cytat... Love is for children. Zinterpretować go można na kilka sposobów, ale tylko przed przeczytaniem pierwszych rozdziałów. Później już wiadomo na pewno. Miłość jest dla dzieci, czyli miłość jest czymś, co nie wypada dorosłym. Czymś dziecinnym, niepoważnym. Tak jak się mówi karuzele są dla dzieci. Ale czymże są rollercoastery jak nie wielkimi karuzelami?
Piękne przesłanie w jednym, cudownym i sprecyzowaniu. Nie wiem, czy cytat wpadł do głowy autorce czy może gdzieś go znalazła - nie wiem i nie chcę wiedzieć, i don't care.
Ale ale!
Pewnego dnia z braku czasu nie zamierzałam włączać blog a, żeby przeczytać jeden z rozdziałów, z mojego dinozaurowego laptopa, tylko wyszukałam go na komputerze stacjonarnym o większej rozdzielczości ekranu. Otwieram przeglądarkę. Zaginione-piesni...Oho! Piękny prostokącik obrazu tła i równie piękne dwa czerwone paski na dole i po lewej stronie ekranu. Polecam wejść na bloga wszystkim, który mają rozdzielczość ekranu większą niż typowy laptop. Albo z laptopa, ale zmniejszając to wszystko dwu- lub trzykrotnie. Pani autorko, warto to dopracować.
Cholera, ciągle się wahałam czy 8 czy 9, więc poszłam na kompromis i dałam 8,5. Kto mówił, że nie można?
8,5/10

Treść:
Poczynając od treści głównej, czyli jak nazywa to większość społeczeństwa, od fabuły; Coś, czym ostatnio zajmuje się mało osób, szczególnie w blogsferze. Średniowieczne Dunster, przymusowy ślub 15-letniej dziewczyny, Oreute pochodzącej z bogatej rodziny, i świeżo pasowanego rycerza, Simona. Od początku między potencjalnymi postaciami głównymi czuć napięte stosunki, obrzydzenie a nawet zniesmaczenie. No, w każdym razie - nie pałają do siebie sympatią. A przez ówczesne prawo, muszą spędzić ze sobą resztę życia. Ale nie łudźcie/bójcie się, nie zdradzę wam nic więcej.
Już na samym początku poznajemy twardy charakter Oreute. Uparta, momentami bezczelna, lekkomyślna. Założę się, że jej mottem życiowym są słowa niech inni czekają, nie będę się spieszyć dla nich. Jest za to okropnie śliczna, ale skromna pod tym względem. Simon zaś jest silny (nie w sensie fizycznym), jednak powierzchowny i zuchwały, na zasadzie pf. I tyle. Jego osobowość ciągle jest dla mnie zagadką nie do rozwiązania. Kiedy w końcu dojdę do jakiegokolwiek wniosku typu: Simon jest samolubny, on znowu robi coś, co całkowicie przekreśla tą cechę. Plus dla autorki za taki opis postaci, bo bohater ciągle mnie zastanawia i intryguje.
Powieść pisana jest językiem adekwatnym do czasu zdarzeń, to jest starą polszczyzną, w większości zanikającą wśród nowoczesnych i zagranicznych słówek, wkradających się do naszego ojczystego języka. Podoba mi się, z jaką łatwością posługuje się nim autorka. Jest tak, jakby ona sama żyła w tamtych czasach, albo przynajmniej na co dzień używała takiego języka polskiego.
Opisy są idealne - nie za krótkie, nie za długie; w sam raz. Krótko, zwięźle i na temat, wszystko ładnie zawarte w jednym, niedługim akapicie. Brawo za to, większości pisarzy takie opisy przychodzą bardzo ciężko. Mogę jeszcze zapisać na plus, że opisując na przykład urodę Oruete, autorka używa porównań, uosobień, ożywień i epitetów, a nie tylko tych ostatnich, jak to jest najczęściej w tworach internetu.
Opisy są momentami za długie (szczególnie opisy przeżyć wewnętrznych) i to jest praktycznie jedyna rzecz, którą mogę zarzucić opowiadaniu. Czasami aż ciężko się to czyta, bo opisy są długie i pisanie niecodziennym słownictwem, a nieprzyzwyczajony człowiek ma trudności z szybkim czytaniem, a co dopiero czytaniem ze zrozumieniem. Niemniej jednak, nie mogłabym wiedzieć o postaciach prawie nic gdyby nie te opisy, więc ta kwestia podlega dyskusji.
Dialogi są czytelne, przejrzyste, wszystkie gramatycznie dobrze zapisane. Gramatycznie i językowo. Pomagają głębiej zrozumieć tekst, ułatwiają rozumowanie i zastanawianie się nad treścią. Piękne.
Błędy? Jakie błędy? Te literówki, które zdarzają się każdemu? Czy ukośnik zamiast znaku zapytania, kiedy przytrzyma się shift za krótko? Nic z tych rzeczy. Tutaj nie dopatrzyłam się nawet literówek! Jak można być tak nieomylnym? *smutek* Już nawet w moim ulubionym punkcie nie mam się do czego przyczepić... *płacz*
28/30 (za te opisy)

Oryginalność:
100%. W tym chyba nie muszę za dużo wyjaśniać. Nie spotkałam się jeszcze z taką tematyką.
5/5

Gadżety:
Nic specjalnego. Taka całkowita norma w postaci linków, w nim ukryty link do spamownika. Spis treści i strona główna. Tyle. Przydałby się jakiś kontakt, nie uważasz?
3/5

Punkty od oceniającej:
Punkt za to, że nie wywiązałam się z terminu.
1/3

Ogółem:  48,5/58
Ocena: celujący

Chyba jestem za mało wymagająca, moja druga ocena i drugi celujący... *śmiech*

----
Chciałam was tylko poinformować, że zrobię tylko te dwie, które mam w kolejce i odchodzę.

Cedricellina.